To co Wydział Remontowy serwuje, mnogie w nieskończoność imprezy z różnych kręgów muzyki alternatywnej (rozumianej przeze mnie w tym momencie baardzo szeroko) zasługują na ukłon w stronę klubu.
Przez cały tydzień tętni życiem, powiedziałabym nawet, że to swoista muzykodajnia, która non stop pracuje na wysokich obrotach:)
Może tak akurat trafiłam, ale za każdym razem jak odwiedzałam Wydział było mnóstwo ludzi.
Myślę, że i to o czymś świadczy.
Zaraz na wprost wejścia mamy bar, po drugiej stronie prowizoryczną szatnię i łazienki. Generalnie tu siedzimy, rozmawiamy, pijemy. Druga część przeznaczona jest na koncerty. Nieduża scena pozwala wytworzyć fajny klimat, na luzie i bez zbędnego dystansu. Obserwując koncerty Naked Brown i Deluxe Tribute Band miałam wrażenie, że zarówno zespołom jak i publiczności taki układ pozwala na wzmożony przepływ energii i wzajemnie nakręca obydwie strony:)
Co prawda moje bębenki na obydwu koncertach początkowo płakały i błagały o mniejszą ilość decybeli, ale może się starzeję, bo byłam jedną z niewielu, którzy mieli takie same odczucia. Co najważniejsze i do czego zmierzam - cieszę się, że w tak łatwo dostępnym miejscu (na terenie stoczni, zaraz przy samym wejściu, a więc praktycznie na Śródmieściu) powstał klub, który po pierwsze oferuje zadowalającą różnorodność muzyczną, a po drugie czuć, że do klubu idzie się pogadać, posłuchać muzyki, beztrosko wyszaleć, a nie polansować. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, ale mając porównanie do innych miejsc
o podobnym profilu, tak to widzę. Może się to zmieni, bo Wydział cały czas się rozkręca i zdobywa coraz większą popularność, ale oby nie.
Poniżej parę zdjęć z Tribute to Motorhead (nie, nie słucham za bardzo, tego wieczoru przyszłam
z ciekawości i na spotkanie ze znajomymi:) ) i Tribute to Nirvana (co za wehikuł czasu! no i ten wokal.. wow) a na koniec, na deser, przypuszczam, iż sprawca całego remontowego zamieszania - przyłapany
Mr Jarecki:)
***
***